🐂 Wywiad Papieża Dla Corriere Della Sera
"Szczekanie NATO pod drzwiami Rosji". Burza po słowach papieża Franciszka. Wywiad papieża dla "Corriere della Sera" jest dramatyczny. Dramatyczny zarówno z puntu widzenia intelektualnego jak i politycznego – ocenia Tomasz Terlikowski.
Mateusz Morawiecki: Rosja już dziś może wycofać się z tej wojny. Rosjanie i rosyjskie elity powinny w końcu dostrzec, że to, co propaganda Putina nazywała „specjalną operacją” jest dla Rosji de facto misją samobójczą. Dla Rosji jest miejsce w świecie, ale nie może być to Rosja imperialna, Rosja Putina.
W tym momencie warto przytoczyć też majowy wywiad papieża Franciszka dla "Corriere della Sera", w którym padły słowa o "szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji" i deklarowanej chęci spotkania z Władimirem Putinem, co jakby dopełniało całości.
„Serio, staram się być ostrożny w krytykowaniu Franciszka ale coraz mniej się da. To jest szokujące co on mówi, a ten wywiad jest jednak gorszy niż myślałem” – napisał w mediach społecznościowych Witold Repetowicz, komentując wywiad papieża Franciszka dla „Corriere della Sera”.
Lektura wywiadu Franciszka dla „Corriere della Sera" to smutne doświadczenie. Medialne komentarze, co nawet zrozumiałe, skupiły się na ostrych sformułowaniach d
Pan Detektyw Sprawdza! Kilka dni temu w internecie zawrzało. Nagłówki wszystkich czołowych gazet skierowane były w stronę Watykanu, a dokładnie słów Papieża Franciszka na temat wojny na Ukrainie. W wywiadzie dla „Corriere della Sera” miał rzekomo powiedzieć, że Putina do ataku być może sprowokowało „szczekanie NATO pod drzwiami Rosji”. Czy głowa Kościoła Katolickiego
W wywiadzie dla „Corriere della Serra Kontrowersyjny wywiad papieża. Ojciec Święty we wspomnianym wywiadzie zdradził, że zabiega o spotkanie z Władimirem Putinem. Mówiąc o jego
W grudniu 2022 r. w wywiadzie dla włoskiej gazety "Corriere della sera" wróciła do swoich decyzji z przeszłości. "Spójrzmy na moją politykę wobec Rosji i Ukrainy.
Aktem „medialnej odwagi” nazwał dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi zgodę Benedykta XVI na udzielenie wywiadu-rzeki
C1i13. W głośnym wywiadzie Franciszek po raz pierwszy mówi publicznie z nazwiska o przywódcy Rosji, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie. Nie od dziś wiadomo, że teksty czytać należy w całości, a nie na wyrywki. W Polsce dotychczas znajomość wywiadu papieża Franciszka dla „Corriere della Sera” sprowadza się głównie do zdania o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji”. Tyle że to wcale nie jest rozmowa o sprowokowaniu Rosjan do wojny przez Zachód. Wątek, w którym papież wypowiada te słowa, jest moim zdaniem relacjonowaniem argumentów Kremla na rzecz wojny (jak mówi Franciszek, to próba wyjaśnienia „gniewu Putina”), a nie wypowiadaniem własnych ocen sytuacji. Niestety, papież pozostawia ten „argument” bez wyraźnego komentarza. W efekcie aparat propagandowy Kremla może powoływać się na rzekome papieskie zrozumienie papieża dla rosyjskich racji. Jeśli ktoś – po gruntownym rozważeniu – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół: idzie za głosem sumienia Zbigniew Nosowski W Polsce akurat doskonale znamy i jednoznacznie negatywnie oceniamy putinowską propagandową tezę, jakoby rozszerzenie NATO było przejawem ekspansywnej polityki zagrażającej Rosji. Stąd zrozumiała gwałtowność reakcji w naszym kraju i powszechne oburzenie na słowa papieża. Przeczytawszy w całości wypowiedzi Franciszka dla „Corriere della Sera”, nie będę się jednak oburzał na ten akurat wątek. Lektura całej rozmowy przynosi dla mnie trzy konkluzje: negatywną, pozytywną i ambiwalentną. Bezradność Po pierwsze, jest w tym wywiadzie kilka stwierdzeń potwierdzających, a nawet wzmacniających krytyczne oceny postawy Franciszka: jego błędy w analizie sytuacji w Europie Wschodniej i w wyborze adekwatnych sposobów działania. Dla mnie najbardziej niepokojący jest ten wątek wywiadu, który dotyczy pytania, czy słuszne jest dostarczanie broni zaatakowanej Ukrainie. Z ust papieża pada bezradne stwierdzenie: „Nie umiem odpowiedzieć, jestem za daleko”. Potem następuje ogólny wywód o niemoralnym charakterze handlu bronią i o wojnach, które służą państwom do testowania nowych rodzajów broni. Podkreślić trzeba, że słowa te padają po 70 dniach wojny o Ukrainę. A to oznacza, że przez dwa i pół miesiąca papież – dysponujący i wiedzą ogólnodostępną, i sztabem doradców, i rozbudowanymi służbami dyplomatycznymi, i zasobami kościelnej doktryny – nie zdołał wyrobić sobie jasnego poglądu w kwestii moralnie dziś kluczowej. Uchyla się od odpowiedzi na pytanie, czy godzi się, aby niepodległe państwo zaatakowane przez agresywnego sąsiada otrzymywało od innych krajów wsparcie militarne. Papieskie wstrzymanie się od głosu w tej sprawie oznacza praktyczną rezygnację (abdykację?) z moralnej oceny sytuacji tam, gdzie głos przywódcy religijnego jest bardzo potrzebny. Taka rezygnacja w konsekwencji będzie oznaczała narastającą marginalizację samego papieża i Kościoła. Widać już zresztą te owoce w spontanicznych reakcjach naszych rodaków. Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej Zbigniew Nosowski I nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby papież błogosławił na placu św. Piotra drony, armaty czy czołgi dostarczane Ukraińcom, żeby wzywał do zabijania atakujących Rosjan, żeby stawał się kapelanem zjednoczonych sił zbrojnych Zachodu. Jak już pisałem w marcu, właśnie Franciszek – jako człowiek kwestionujący myślenie w kategoriach wojny sprawiedliwej i przestrzegający od lat przed trzecią wojną światową – mógłby bez trudu zabrać głos w kwestii rosyjskiej agresji w taki sposób, by nie tworzyć wrażenia wojny „świętej”. Byłoby to stanięcie po prostu – tak jak on sam nas do tego przyzwyczaił – po stronie krzywdzonych, a przeciwko możnym tego świata, nadużywającym swojej potęgi. Do tego trzeba jednak umieć jasno odpowiedzieć na pytanie, czy Ukraina ma prawo się bronić. Potwierdza się zatem diagnoza, że Franciszek – tak radykalnie zakładający dobrą wolę u innych ludzi – staje bezradny wobec nagiej okrutnej przemocy. Agresja Rosji na Ukrainę przyszła w takim momencie rozwoju doktryny katolickiej, że papież – zgodnie z rozwojem nauczania Kościoła od 60 lat – zakwestionował już tradycyjną koncepcję wojny sprawiedliwej, ale jeszcze sam nie wie, czym ją zastąpić. Gdy głównemu decydentowi w Moskwie brakuje dobrej woli, negocjacje, dialog i próby porozumienia nie wystarczają – więc trzeba się uchylać od odpowiedzi. Na takie sytuacje Polacy są szczególnie uwrażliwieni jako – brzmi to trochę sloganowo, ale jest prawdziwe – ofiary obu XX-wiecznych totalitaryzmów. Papież z Argentyny ma zupełnie inne doświadczenia historyczne, inne rozumienie narodu. Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej. Oto bowiem reżim putinowski w Rosji stopniowo doszedł w swym rozwoju do sytuacji, w której spełnia kryteria totalitarnego systemu władzy. A czym grozi totalitaryzm – wiemy aż za dobrze. Kluczową sprawą staje się więc umiejętność odróżnienia totalitaryzmu od innych form „zwykłej” władzy autorytarnej czy wojen prowadzonych przez państwa totalitarne od „zwykłych” wojen. Zasadne jest więc oczekiwanie, aby Kościół katolicki – mówiący o sobie jako krytycznym sumieniu świata i ekspercie od spraw ludzkich – przodował pod tym względem. Niestety, jak widać, papież nadal nie dostrzega specyfiki wojny o Ukrainę. Uważa tę wojną za taką jak inne i chce jej przeciwdziałać metodami sprawdzonymi gdzie indziej – tyle że nieadekwatnymi w przypadku władzy o rysie totalitarnym. To Putin jest odpowiedzialny Po drugie jednak, papież po raz pierwszy mówi w tym wywiadzie z nazwiska o Władimirze Putinie, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie. Nazwisko prezydenta Rosji pada w wywiadzie kilkakrotnie i nie ma wątpliwości, że w opinii Franciszka to on rozpoczął wojnę i tylko on może ją powstrzymać. „Putin się nie zatrzymuje” – to pierwsze słowa oryginalnego tytułu „Corriere della Sera”. Papież surowo ocenia też – również po raz pierwszy publicznie – postawę patriarchy moskiewskiego Cyryla, nazywając go „ministrantem Putina”. To określenie lekceważące, z punktu widzenia prawosławnego hierarchy wręcz obraźliwe. Widać, że Franciszek nie ma już w tej dziedzinie złudzeń (choć jest to niespójne z watykańskim komunikatem sprzed półtora miesiąca, w którym była mowa o tym, iż „papież zgodził się z patriarchą, że «Kościół, nie może używać języka polityki, ale języka Jezusa»”). Bez niepokoju odbieram także deklarację Franciszka, że dążąc do przerwania wojny, powinien pojechać najpierw do Moskwy, a nie do Kijowa. Ja akurat wolałbym, żeby było odwrotnie – ale nie widzę powodu do oburzenia na papieża za chęć spotkania z jedynym człowiekiem, który ma realnie moc wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy. Ten człowiek rezyduje właśnie w Moskwie. Nie ma więc nic dziwnego, że to z nim Franciszek chciałby rozmawiać o konieczności powstrzymania wojny. Media zagraniczne właśnie ten wątek dostrzegły zresztą jako główny motyw wywiadu. Franciszek wciąż doszukuje się u Putina jakichś pokładów dobrej woli, ale mówi jasno, że jest pod tym względem pesymistą Zbigniew Nosowski Można więc słusznie krytycznie oceniać nadzieje papieża szukającego u Putina – pomimo jego dotychczasowych „zasług” dla pokoju – jakichś pokładów dobrej woli. Ale trzeba też dostrzec, że Franciszek w wywiadzie mówi jasno, iż jest pod tym względem pesymistą. Tyle że wciąż próbuje i wciąż nie traci resztek nadziei. Jak się dowiadujemy z „Corriere della Sera”, na prośbę o spotkanie z Putinem papież nie otrzymał odpowiedzi już od 50 dni… Franciszek wprost stwierdza w wywiadzie, że jego zdaniem przywódca Rosji nie chce tego spotkania i nie chce powstrzymania wojny. Wiadomo przecież, że Putin ostatnio trzykrotnie odrzucał propozycje zorganizowania pod egidą Watykanu korytarzy humanitarnych dla cywilów z Mariupola. Te informacje i opinie to fakty rozwiewające oskarżenia, które od początku uważałem za przesadne. Nazywano w nich Franciszka papieżem Putina. Obecnemu biskupowi Rzymu można sporo zarzucić, jeśli chodzi o postawę wobec tej wojny, ale z pewnością nie to, że jest sługusem prezydenta Rosji. Iść za głosem sumienia Trzeci wniosek z lektury całego wywiadu to konkluzja ambiwalentna. Dotyczy ona nie tyle samej treści wypowiedzi, ile trudnej dla wielu katolików sytuacji, w której słyszą od papieża opinie, z którymi nie mogą się w swym sumieniu pogodzić. Reakcje są różnorodne: oznajmianie „występuję z Kościoła na znak protestu”, oburzenie, zgorszenie, rozczarowanie czy poczucie zagubienia. Sytuacja taka jest nowa zwłaszcza dla osób, które otrzymały tradycyjne klerykalne wychowanie katolickie, w którym najwyższym argumentem było „Bo Kościół tak naucza”. Doświadczyli oni edukacji religijnej jako wychowania do posłuszeństwa, a nie wychowania do wolności. Dla tych ludzi mam bardzo dobrą wiadomość. Idąc za własnym rozpoznaniem sumienia, postępują oni zgodnie z nauczaniem Kościoła – nawet jeśli w danej sprawie autorytety hierarchiczne wyrażają inny pogląd. Klasyczną (choć mało znaną) nauką katolicką jest twierdzenie, że należy iść za głosem własnego sumienia, nawet jeśli z perspektywy nauczania Kościoła jest to sumienie błędne. Jeśli zatem ktoś – po gruntownym rozważeniu w sumieniu (bo nie chodzi o reakcje emocjonalne) – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem czy własnym biskupem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Taki człowiek nie porzuca rzymskokatolickiej prawowierności, nie jest odszczepieńcem czy moralnym relatywistą. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół. Dlaczego jednak ma to być wiadomość ambiwalentna? Bo wiem dobrze – także z własnego doświadczenia – jak trudno jest wyzwalać się z okowów katolickiej edukacji kreującej autorytety nieomylne z ludzi jak najbardziej zdolnych do popełniania błędów. Wiem również – także z własnego doświadczenia – jak boli pójście za tym, co sam uważam za słuszne, a co niekiedy okazuje się krzywdą drugiego człowieka. Wtedy pojawia się obawa, że i własnemu sumieniu zaufać do końca nie można… Chciałoby się mieć w życiu czytelne drogowskazy i proste odpowiedzi. Część ludzi właśnie tego w wierze poszukuje. Ale wiara jest przecież niepewnością, ciągłym poszukiwaniem, niekiedy wędrówką w ciemności. Ludziom nie można zawierzyć całkowicie – ani autorytetom duchowym, ani samemu sobie. Całkowicie zaufać można tylko Bogu. * Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Ks. Jan Słomka – Franciszek wymusza samodzielnośćMarcin Pera – Papież-prorok milczący w dniu próby klęską Kościoła?Ks. Alfred Wierzbicki – W Kościele zamiera życieZbigniew Nosowski – Gdy prorok staje się dyplomatąSebastian Duda – Czego nie wolno prorokowiAleksander Bańka – Chcielibyśmy usłyszeć inne proroctwoKrzysztof Bramorski – Papież na granicy polsko-ukraińskiej?Michał Jerzy Rzeczycki – To jest po prostu złePaweł Stachowiak – Skąd ta powściągliwość Watykanu?Tomasz P. Terlikowski – Dyplomacja ważniejsza od Ewangelii? Zbigniew Nosowski ur. 1961, mąż z 37-letnim stażem, ojciec, teść i dziadek. Absolwent socjologii i teologii. Od 1989 redaktor „Więzi", od 2001 – redaktor naczelny. Autor książek „Parami do nieba. Małżeńska droga świętości", „Szare a piękne. Rekolekcje o codzienności", „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II", „Krytyczna wierność. Jakiego katolicyzmu Polacy potrzebują"; współautor książki i cyklu telewizyjnego „Dzieci Soboru zadają pytania”. W latach 2001 i 2005 był świeckim audytorem Synodu Biskupów w Watykanie. W latach 2002-2008 konsultor Papieskiej Rady ds. Świeckich. Chrześcijański współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów w latach 2007-2009 i ponownie od 2017 r. Dyrektor programowy Laboratorium „Więzi". Współtwórca Inicjatywy „Zranieni w Kościele" i jej rzecznik prasowy w latach 2019-2021. Doktor honoris causa Uniwersytetu Szczecińskiego, laureat Nagrody Specjalnej POLIN 2021. Mieszka w Otwocku. Więcej
W opublikowanym wywiadzie, papież Franciszek powiedział, że jest gotów spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie. Według Franciszka, jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Putina mogło być "szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO". Pytany w TVP Info o tę wypowiedź papieża minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział, że "pewnie wielu z nas łapie się za głowę słuchając tego, co papież powiedział". - To nie była luźna wypowiedź, jakaś spontaniczna, bez kartki, po prostu z głowy, gdzieś na jakimś przemówieniu, co jeszcze jakoś można byłoby usprawiedliwiać, choć i to nie dałoby się zrobić - ocenił. "Kiedy udzielam jakichkolwiek wywiadów, jako minister edukacji i nauki, to zawsze je autoryzuję. (…) Jestem przekonany, że wywiad w Corriere della Sera został zautoryzowany przez otoczenie papieża, przez służby medialne papieża, i jeśli te służby puściły te słowa o szczekaniu u drzwi Rosji przez NATO, czyli przez wschodnią flankę, czyli również przez Polskę, to papież po prostu chciał to powiedzieć" - powiedział Czarnek. Jego zdaniem, papież "tym samym obraził nas, Polaków". - Musimy mówić wprost, to jest obraza dla nas Polaków, dla naszych uczuć, również religijnych, bo to jest papież naszego Kościoła, do którego należymy - podkreślił. "Ale chcę powiedzieć jednoznacznie, papież to nie jest Kościół w Polsce. Kościół w Polsce zachowuje się absolutnie jednoznacznie, stojąc na fundamencie Ewangelii, na fundamencie pokoju, broniąc pokoju, udzielając pomocy uchodźcom - my wszyscy to robimy. Kościół w Polsce zawsze stoi w obronie tych, którzy są atakowani i w żaden sposób nie usprawiedliwia tych, którzy są po prostu bandytami" - mówił Czarnek. Jego zdaniem, "tego rodzaju słowa są jakimś usprawiedliwieniem Putina i to się po prostu nie godzi głowie Kościoła". Źródło: PAP,
Słowa papieża Franciszka o tym, że to być może działania NATO mogły sprowokować Rosję do wywołania wojny w Ukrainie, komentował w TVN24 ojciec Paweł Gużyński, dominikanin. Stwierdził, że "papież chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że po drugiej stronie ma kogoś, kto jest socjopatą, brutalnym mordercą, tyranem i nie można traktować kogoś takiego jako partnera w równorzędnej rozmowie". Publicysta Tomasz Terlikowski ocenił, że wywiad papieża dla włoskiego "Corriere della Sera" jest "dramatyczny". Papież Franciszek udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera", w którym przekazał, że poprosił o spotkanie w Moskwie z Władimirem Putinem w celu powstrzymania wojny w Ukrainie, ale do tej pory nie otrzymał odpowiedzi. Obawia się, że prezydent Rosji "nie chce spotkania".Ocenił także, iż możliwe, że "szczekanie NATO pod drzwiami Rosji" skłoniło rosyjskiego przywódcę do takiej reakcji i wywołania także: Papież Franciszek o działaniach Władimira Putina: być może skłoniło do tego szczekanie NATO pod drzwiami RosjiOjciec Gużyński: Franciszek nie chce być papieżem Zachodu przeciwko Rosji w tym konflikcieOjciec Paweł Gużyński, dominikanin, komentując na antenie TVN24 słowa papieża, powiedział, że po lekturze tego wywiadu ma takie myśli, że "papież Franciszek nie chce być papieżem NATO, nie chce być papieżem wspólnoty euroatlantyckiej, nie chce być papieżem Zachodu przeciwko Rosji w tym konflikcie". - To jest dla mnie ewidentne i nie jest zaskoczeniem, bo już wcześniejsze wypowiedzi papieża Franciszka coś takiego sugerowały - dodał. - Dla papieża geneza tej wojny, właściwie każdej wojny, jest taka: brudne interesy światowe toczą się przez jakiś czas i potem eskalują w postaci wojny, która gdzieś wybucha, bo ten Zachód, który ma na ustach demokrację, wolność, tolerancję, szacunek do człowieka, jednocześnie robi brudne interesy, handluje bronią i potem się dziwi, że wybucha wojna. Ten papież nie chce być papieżem takiego Zachodu i po tej stronie stanąć -kontynuował dominikanin. "Niepoprawny pacyfista"Nawiązując do woli rozmowy Franciszka z Władimirem Putinem, ojciec Gużyński stwierdził, że "papież chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że po drugiej stronie ma kogoś, kto jest socjopatą, brutalnym mordercą, tyranem i nie można traktować kogoś takiego jako partnera w równorzędnej rozmowie, w tym sensie, że po drugiej stronie mamy kogoś skłonnego do szanowania fundamentalnych wartości". - A Zachód, jaki by nie był, ze wszystkimi swoimi mankamentami i brudnymi interesami, jest jednak tą stroną, która pewne fundamentalne, przynajmniej minimalne zasady, chce zachować. Mam wrażenie, że papież tego nie dostrzega, że jest niepoprawnym pacyfistą, kimś, kto nie przyjmuje do wiadomości, że wojny toczą się jednak troszeczkę inaczej, niż papież próbuje nam to zasugerować - dodał ojciec Gużyński. Tomasz Terlikowski: wywiad papieża jest dramatycznySłowa papieża są szeroko komentowane także w mediach społecznościowych. Głos zabrał między innymi publicysta Tomasz Terlikowski. "Wywiad papieża dla 'Corriere della Sera' jest dramatyczny. Dramatyczny zarówno z puntu widzenia intelektualnego jak i politycznego" - czytamy w jednym z wpisów na Facebooku. Odniósł się między innymi do gotowości papieża do podróży do Moskwy i słow, że na razie nie planuje wyjazdu do Kijowa. "Źle, by nie powiedzieć bardzo źle, bo dowodząc kompletnego niezrozumienia rzeczywistości brzmią też słowa Franciszka na temat spotkania z Orbanem. - Orbán, kiedy go spotkałem, powiedział mi, że Rosjanie mają plan, że 9 maja wszystko się skończy. Mam nadzieję, że tak właśnie jest, więc zrozumielibyśmy również tempo eskalacji tych dni. Bo teraz to już nie tylko Donbas, to Krym, to Odessa, to zabiera Ukrainie port nad Morzem Czarnym. Jestem pesymistą, ale musimy wykonać każdy możliwy gest, aby zatrzymać wojnę' - mówił papież, jakby kompletnie nie rozumiejąc, że słowa Putina nie oznaczają, że chce on skończyć wojnę, a tyle, że chce jak najbardziej zniszczyć i jak najwięcej osiągnąć do 9 maja. Te zapowiedzi nie oznaczają końca wojny, a jedynie eskalację. I aż dziw, że papież opowiada takie rzeczy włoskim mediom" - komentuje słowa Franciszka Terlikowski. Stwierdza też, że "jeśli szukać jakichś pozytywów tego wywiadu to będą nim słowa papieża o patriarsze Cyrylu". "Nie wiem, co jest gorsze w tym wywiadzie: naiwność, nieznajomość świata czy szczerość… Naprawdę nie wiem" - dodaje. Terlikowski: autorytet papieski nie obejmuje ani sfery polityki, ani geopolityki"Autorytet papieski nie obejmuje ani sfery polityki, ani geopolityki. Nie może on także zmieniać faktów. One są niezależne od tego, co sądzi Franciszek. I tak jest z opinią na temat tego, że 'być może' Putin wywołał wojnę, bo 'szczekanie NATO pod drzwiami Rosji'. Jeśli ta opinia czegoś dowodzi to jedynie braku znajomości faktów. Te zaś są takie, że Merkel i Sarkozy uniemożliwili przystąpienie Ukrainy do NATO. Współpraca zaś z NATO zaczęła się od ataku Rosji na Ukrainę w roku 2014. Czy, zdaniem papieża, wtedy też Ukraina i NATO prowokowało NATO?" - napisał Terlikowski w kolejnym wpisie. "Trzeba też mieć świadomość, że odpowiedzialności za bezpieczeństwo państw nie ponosi papież, więc nie on ma decydować, kto i w jaki sposób ma się bronić Ukraina i inne państwa. Jego opinia na temat wysyłania uzbrojenia Ukrainie nie ma więc najmniejszego znaczenia dla oceny moralnej tego działania, które jest nie tylko moralnie dopuszczalne, ale wręcz moralnie konieczne. Innej drogi ochrony kobiet i dzieci, ziem ukraińskich i ukraińskiej tożsamości nie ma. Okupacja - i to już wiemy, to nie kwestia opinii, ale faktów, kończy się mordowaniem cywilów, zsyłkami w nieznanym kierunków, masowymi gwałtami. Odmowa wsparcia Ukrainy bronią (a nawet wątpliwości podnoszone w sprawie przekazywania jej broni) to w istocie umożliwienie Rosjanom dalszego działania. Kolejnych gwałtów, mordów, które wprawdzie papież potępia, ale nie wie, czy należy umożliwić Ukraińcom obronę" - napisał Terlikowski. Zdaniem publicysty "nie widać też logiki Ewangelii w przekonywaniu, że papież 'musi pojechać do Putina', ale jednocześnie 'czuje, że nie powinien jechać do Kijowa". "Argument, że trzeba nawracać Putina jest - zostawiając na boku, że ten nie chce się spotkać, a spotkania nie ma i nie będzie - wyrazem kompletnego niezrozumienia rzeczywistości, a nie przekonuje mnie w zestawieniu z opinią, że nie ma potrzeby wsparcia ofiar, skrzywdzonych. Jeśli już papież bardzo chce spotkać się z Putinem, niech próbuje, mimo jego braku zgody, ale dlaczego odmawia tym, którzy go zapraszają, w pokorze prosząc o wsparcie cierpiących?" - pisze dalej Terlikowski. "I wreszcie przeraża poziom 'analiz' Franciszka. Opowieści o Orbanie, który powiedział, że do 9 maja Putin chce załatwić wojnę i wyrażanie jakiś nadziei związanych z tą wypowiedzią da się porównać mniej więcej z tezą z wywiadu dla 'La Nacion', gdzie papież mówił, że dwóch kardynałów sugerowała mu, że wojna niebawem może się skończyć. I dodatkowo uznanie, że Parolin jest znakomitym dyplomatą, z najlepszej szkoły Casorolego pokazuje, że niestety polityka Jana Pawła II wobec ZSRS niczego nie zmieniła w Watykanie. Oni tam naprawdę wierzą, że Sowieci i Rosja to wspaniałe państwa, a na ołtarzu relacji z nimi można składać zarówno prawa człowieka w Ukrainie, jak i wcześniej prawa ludzi wierzących w Związku Sowieckim" - dodaje. Franciszek krytykowany za stosunek do rosyjskiej agresjiPapież Franciszek w ostatnich tygodniach jest krytykowany za to, że choć potępia wojnę w Ukrainie, to wprost nie nazywa Rosji agresorem. Między innymi na początku kwietnia kontrowersje wywołało ostatnie zdanie wpisu na jego oficjalnym profilu na Twitterze, brzmiące: "wszyscy jesteśmy winni".Później z ostrymi reakcjami spotkała się jego decyzja o powierzeniu dwóm rodzinom - ukraińskiej i rosyjskiej - niesienie krzyża przy trzynastej stacji drogi krzyżowej w rzymskim
wywiad papieża dla corriere della sera